Weekendowe grzeszki

Czwartek, 05.08.2021

,,Przez cały tydzień jest OK, trzymam się założeń diety, nie mam z tym problemu by jeść i ćwiczyć wg planu, ale jak przychodzi weekend, rozumie Pani, pojawia się rozluźnienie, wyjdę gdzieś ze znajomymi, pojedziemy na obiad do rodziców i wszystko się jakoś rozmywa…”

Problem „luźnych weekendów” dotyczy wielu osób pracujących nad sylwetką. Sobotnio-niedzielna atmosfera sprzyja łamaniu ustalonych zasad i niekiedy sprawia, że wypracowany w ciągu poprzednich dni tygodnia efekt ulega po prostu zaprzepaszczeniu. Czy można coś na to poradzić?

Dlaczego w weekend jemy więcej?

Niezależnie czy się odchudzamy czy nie mamy tendencję do tego by jeść więcej w weekendy. Nie potrzeba z resztą sięgać do opracowań naukowych by zauważyć, że taka prawidłowość istnieje i ulega nasileniu podczas stosowania programów redukcji masy ciała. Tak samo jak po pięciu dniach pracy czy nauki fundujemy sobie dzień bądź dwa odpoczynku i relaksu, tak samo po pięciu dniach trzymania diety podświadomie uznajemy, że należy nam się nagroda i chwila odprężenia. Co więcej – sprzyjają temu okoliczności: mniejsza ilość obowiązków, atmosfera ogólnego rozluźnienia, przesiadywanie przed ekranem TV, bezczynność, a także spotkania ze znajomymi czy rodziną, wypady do ulubionego klubu, etc.

Błędne koło…

Im intensywniej odchudzasz się, im z większym zaangażowaniem przez większą część tygodnia odmawiasz sobie wszelkich kulinarnych przyjemności i im mniej w tym czasie kalorii dostarczasz, tym większą będziesz mieć ochotę na pizze, kebab i lody w weekend. Analogicznie też im bardziej sobie pofolgujesz w sobotę i niedziele, tym głębsze restrykcje będziesz chciał wprowadzić od początku nowego tygodnia. Innymi słowy popadniesz w błędne koło, polegające na następującym po sobie głodowaniu i przejadaniu się. Czy końcowy bilans będzie dla Ciebie korzystny? Obawiam się, że raczej nie, zwłaszcza, że pogłębiać się będzie Twoja frustracja i poczucie własnej nieskuteczności. Pamiętaj więc by nie przykręcać przesadnie przysłowiowej śruby i nie katować się zbyt wymagającymi dietami czy programami treningowymi w ciągu tygodnia, bo trudniej będzie Ci utrzymać założenia planu, gdy przyjdzie weekend. To prosta droga do zaburzeń odżywiania.

Jak zatem poradzić sobie z dietą w weekendy?

Pomocna tu może być zasada 80/20 lub rewelacyjna metoda skarbonki, o której możecie przeczytać u Dietetyk Beata Ossowska

80/20 – co to jest?

Zasada 80/20 to nie dieta , ale styl życia. Polega ona na wprowadzeniu podziału do swojego jadłospisu: 80 proc. posiłków to zdrowa i niskokaloryczna żywność , a 20 proc. to… cokolwiek zechcemy. Proste, prawda? A przy tym jakie przyjemne.

Jak to się przekłada na rzeczywistość? Jeśli jemy pięć niewielkich posiłków w ciągu dnia, oznacza to, że w ciągu tygodnia jest ich 35. Rachunek jest więc prosty, 20 proc. z 35 to 7. W naszym tygodniowym menu powinno znaleźć się 28 zdrowych posiłków , pozostałe 7 to dowolne potrawy, na które będziemy mieli ochotę. W przypadku liczenia kalorii postępujemy dokładnie tak samo. Jeśli w ciągu dnia spożywamy 2000 kcal, wówczas zdrowa żywność powinna być źródłem 1600 kcal, a wybrany przez nas ulubiony posiłek – 400 kcal.

Czy warto?

Zasada 80/20 przede wszystkim daje wolność. Stosując ją, nie musimy ślepo podążać za trendami dietetycznymi . Nie musimy też rezygnować z wieczornego wyjścia z przyjaciółmi do restauracji . W efekcie odchudzanie przestaje kojarzyć się z karą, a zdrowe żywienie z przymusem.

Pamiętaj jednak, żeby nie popadać w skrajności, by jeden posiłek nie był początkiem obżarstwa. No bo skoro zjadłem już pizzę i popiłem piwem, to zjem jeszcze czekoladę, chipsy, orzeszki w karmelu, lody, itp. Stop! Takim postępowaniem możesz zaprzepaścić efekty z całego tygodnia! Jeżeli masz deficyt na poziomie 300 kcal/dzień, to w ciągu 5 dni ( pon-pt) daje wynik 1500 kcal. Wiesz, że jedząc pizzę i popijając kilkoma piwami, możesz wyjść na zero, albo nawet przytyć, jeżeli przekroczysz zapotrzebowanie.

Podsumowując weekend to czas, który bez wątpieniu sprzyja wyłamywaniu się z ustalonych założeń diety, spożywaniu niepożądanych pokarmów i podjadaniu między posiłkami. Nie należy jednak odmawiać sobie bezwzględnie wszystkiego, odrobina dodatkowej przyjemności raz w tygodniu również nam nie zaszkodzi o ile będziemy potrafili zachować umiar i zdrowy rozsądek, a po weekendzie wrócimy do naszych zdrowych nawyków.

Jak jest u Was? Pozwalacie sobie na weekendowe szaleństwa, czy trzymacie dietę?